top of page

Ofiara systemu nie-świętej pamięci?

O zmarłych się źle nie mówi, to jasne. Świeć Panie nad duszą każdego człowieka, który zakończył swoją ziemską podróż. ALE nie zmienia to faktu, że chyba dobrze wiedzieć o czyją śmierć opłakujemy, prawda? Idziesz na pogrzeb ukochanego wujka, a okazuje się, że to nie on kopnął w kalendarz tylko jego żona, której nie lubiłeś. No lekko zmienia to postać rzeczy o Twój stosunek do ceremonii. To nieprzyzwoite, ale tak jest.

Po lekkiej dygresji skupmy się na tym co się aktualnie dzieje… w Ameryce. Na naszych oczach kształtuje się historia. Nowa historia. O której za pewne nasze dzieci będą się kiedyś uczyć w szkole. Ale nie bez powodu mówi się, że PUNKT WIDZENIA zależy od punktu siedzenia. To w jaki sposób zostanie przedstawiona ów wspomniana historia zależy od tego kto ją opowie. Policjant? Czarnoskóry obywatel? Przyjaciel rodziny? Rasista? Amerykański turysta? Czy ktokolwiek inny, tak historia będzie miała miliony wersji a tym samym miliony nowych pytań bez odpowiedzi. Bazując na raportach policyjnych, zanotowanych zdarzeniach, zeznaniach świadków czy naocznych obserwatorów postaram się przybliżyć Wam jak naprawdę na przestrzeni lat rysowało się życie społeczności czarnoskórej w Ameryce. Tekst podzieliłam na kilka działów. Trzy pierwsze, czyli namiastka historii, populacja i przestępczość to wstęp do zrozumienia sedna problemu.


Namiasta historii zniesienia dyskryminacji rasowej:

Dyskryminacja rasowa została prawnie uregulowana w tzw. Jim Crow laws po zakończeniu wojny domowej, głównie (choć nie wyłącznie) w południowych stanach. Segregacja ta trwała aż do lat 60. XX w. Biali i czarni zmuszeni byli do korzystania z oddzielnych szkół, publicznych toalet, ławek parkowych, pociągów czy miejsc w restauracjach. Prawa dotyczące „mieszania ras” zabraniały międzyrasowych małżeństw. W niektórych miejscowościach w restauracjach nie pozwalano obsługiwać różnych ras pod tym samym dachem.

Po zakończeniu II wojny światowej wśród czarnych Amerykanów rósł sprzeciw wobec oficjalnej segregacji rasowej. Pierwszym krokiem było podpisanie przez prezydenta Trumana, 26 lipca 1948, tzw. Executive Order 9981, który zakończył segregację w siłach zbrojnych USA. Duży wpływ na tę decyzję miał sukces grupy lotniczej złożonej wyłącznie z czarnoskórych obywateli USA.

Zinstytucjonalizowana segregacja rasowa została zakończona dzięki wysiłkom takich aktywistów na rzecz praw człowieka jak Rosa Parks i Martin Luther King, pracujących od zakończenia wojny aż do chwili przyjęcia Voting Rights Act (ustawa o prawie do głosowania) i Civil Rights Act (ustawa o prawach obywatelskich) w 1964 r., popartych przez prezydenta Lyndona Johnsona 3 lipca tegoż roku. Wiele z tych wysiłków nosiło charakter obywatelskiego nieposłuszeństwa, nakierowanego na łamanie segregacyjnych zasad i praw, jak siadanie na miejscach dla białych, na przodzie autobusu (Rosa Parks) czy zajmowanie miejsc w restauracjach dla białych.



Populacja Ameryki:

Statystyki struktury demograficznej jasno pokazują, że w Stanach Zjednoczonych Afro-amerykanie stanowią około 10% populacji. Sytuacja ma się podobnie również w odniesieniu do poszczególnych stanów m.in. w Kalifornii 6,2%.




Ameryka, czyli wysoki wskaźnik przestępczości:

Baza danych opracowana przez agencję Associated Press, „USA Today” i Northeastern University wykazała, że w 2019 r. w Stanach Zjednoczonych doszło do większej liczby masowych zabójstw, niż w którymkolwiek roku od co najmniej 70 lat.

Ogółem w Stanach Zjednoczonych w 2019 roku doszło do 41 masowych zabójstw. Do statystyki tej włączane są takie zdarzenia, w których śmierć poniosły co najmniej cztery osoby, nie licząc sprawcy lub sprawców. Spośród tych morderstw, 33 były masowymi strzelaninami. Zginęło łącznie ponad 210 osób. Większość z tych zdarzeń nie trafiała nawet do ogólnokrajowych serwisów i nie stawała się publicznymi tematami dla społeczeństwa. Wyjątkami były masakry w El Paso i Odessie w Teksasie, w Dayton (stan Ohio), Virginia Beach (Wirginia) i Jersey City (New Jersey).

Wystarczy tylko odpalić sobie program „Zbrodnie, które wstrząsnęły światem”. Na przestrzeni lat Ameryka jest w ścisłej czołówce.

Dwa zjawiska mogą być jednocześnie prawdziwe. Dobrym przykładem takiego paradoksu są złudzenia optyczne. Przyglądając się niektórym schematom (np. słynnej wazie Rubina), ludzki mózg przełącza się pomiędzy dwiema równoważnymi interpretacjami postrzeganego wycinka rzeczywistości, tworząc jej równoprawne modele – obraz wazy i obraz twarzy. Podobnie jest z bronią palną – rację mają zarówno ci, którzy twierdzą, że broń w USA nie stanowi problemu, jak i ci, którzy argumentują w odwrotną stronę, przywołując na dowód coroczne szacunki dot. parunastu tysięcy ofiar zabójstw i kilkudziesięciu tysięcy obrażeń postrzałowych. Statystyki te, choć niewątpliwie zgodne ze stanem faktycznym i przez to dla wielu krytyków skandalicznie zawyżone, nie oddają jednak w pełni zniuansowania amerykańskiej przestępczości. W dalszej części wpisu postaram się wyjaśnić, czemu to właśnie owe niuanse/detale powinny odgrywać pierwszoplanową rolę w dyskusji.

Zaczynając od podstaw: minione dwadzieścia dwa lata (1993-2015) upłynęły w Ameryce pod znakiem największego spadku liczby przestępstw, jaki kiedykolwiek nastąpił w dziejach tego kraju, przy równolegle najszybszym i historycznie bezprecedensowym wzroście wskaźnika posiadania broni palnej w rękach prywatnych.

Rozmaite międzynarodowe sondaże wiktymizacyjne (jedyne miarodajne źródła porównawcze przestępczości między krajami, bazujące na ustandaryzowanej metodyce oraz identycznych definicjach czynów kryminalnych) niezmiennie wykazują, że w zestawieniu z innymi nacjami (w tym z państwami rozwiniętymi z elitarnej grupy OECD) Stany Zjednoczone odznaczają się przeciętnym albo wręcz niewielkim nasileniem interpersonalnej przemocy. Co się zaś tyczy czysto subiektywnego odczuwania strachu – w latach 2004-2005 (ostatnie opublikowane rezultaty) odsetek Amerykanów, obawiających się włamania do domu, wyniósł 16 proc. Był to drugi najlepszy (najniższy) wynik na świecie (korzystniej wypadła tylko Dania). Amerykanie znaleźli się także na dnie rankingu uwzględniającego średnią liczbę osób bojących się chodzić nocą po ulicach (19 proc.). Wskaźnik ten okazał się być niższy jedynie w krajach skandynawskich.

Przestępczość w USA jest statyczna (nie przelewa się do sąsiednich dzielnic) i geograficznie hiperskoncentrowana (silniej niż w pozostałych rejonach świata. Około 99 % wszystkich morderstw kumuluje się przy 5% ulic.

Przestępczość jest również hiperskoncentrowana w sensie dystrybucji rasowo-etnicznej. Ze skorygowanych statystyk federalnych można wyczytać, że w ujęciu ogólnokrajowym przeszło 60% umyślnych zabójstw i 70% rozbojów popełniają czarnoskórzy sprawcy.


Usuń ze statystyk czarną klasę niższą i raptem amerykańskie

wskaźniki zabójstw zrównają się z europejskimi. (…) Problemem

Ameryki nie jest przemoc ani nawet morderstwa. Tym, co różni

nas od Europy, są społeczne patologie śródmiejskich gett.

[Take out the black underclass from the statistics, and even American

murder rates fall to European levels. (…) America’s problem is not

violence or even murder. What sets the United States apart from

European nations are the social pathologies of inner-city ghettos.]

– Peter Baldwin


Biuro Statystyczne Departamentu Sprawiedliwości (dalej BJS) podsumowało bilans zabójstw w Ameryce z ostatnich trzech dziesięcioleci w raporcie “Homicide Trends in the United States, 1980-2008”. Można z niego wyczytać, iż oto relatywnie niewielka subpopulacja czarnoskórych sprawców (których tożsamość rozpoznano), rekrutująca się z rasy liczącej zaledwie – 13% ogółu ludności, popełniła w badanym interwale 52.5% wszystkich zgłoszonych morderstw (kluczowa uwaga – w kategorii White wymieszano razem białych pochodzenia europejskiego, Latynosów, przybyszów z krajów karaibskich, imigrantów z Afryki Północnej i osoby urodzone na terenach Bliskiego Wschodu).



Burmistrzowie największych amerykańskich aglomeracji na Północy boją się mówić o tym głośno, ale w zaciszu prywatnych rozmów zdradzają, że najbardziej niepokojącym problemem w ich jurysdykcjach jest murzyńska przestępczość. Według rejestru FBI za rok 1956, ludność czarnoskóra, zamieszkująca 1551 amerykańskich miast, składała się na 10 proc. populacji kraju i stanowiła 30 proc. aresztowanych ogółem i 60 proc. aresztowanych za przestępstwa z użyciem przemocy albo za groźby zamachu na czyjeś życie lub zdrowie. Do tej grupy zaliczają się: morderstwa, gwałty, rozboje i napaści uliczne. Statystyki od jednego miasta do drugiego – jeśli nie są akurat ukrywane albo przemilczane przez miejscowe władze – ujawniają szokującą prawidłowość.

[THEY are afraid to say so in public, but many of the North’s big-city mayors groan in private that their biggest and most worrisome problem is the crime rate among Negroes. In 1,551 U.S. cities, according to the FBI tally for 1956, Negroes, making up 10% of the U.S. population, accounted for about 30% of all arrests, and 60% of the arrests for crimes involving violence or threat of bodily harm – murder, non-negligent manslaughter, rape, robbery and aggravated assault. In one city after another, the figures – where they are not hidden or suppressed by politicians – reveal a shocking pattern.]



10% populacji a ponad 50% przestępczości.


Ale jaki ma to wszystko związek z głównym tematem?

Do sedna, czyli do Georgea Floyda.

Zakładam, że wszyscy wiedzą o co chodzi. Policjant brutalnie zamordował czarnoskórego obywatela podczas zatrzymania.

Media: Policjant brutalnie zamordował czarnoskórego obywatela.

Moje pytanie : gdzie zgubił się fragment „podczas zatrzymania”?

Ale pomału, do tego jeszcze dojdziemy. Czyli sprawa wygląda tak:

· Policjant-morderca

· Floyd-ofiara

I wszystko się zgadza. Ktoś kto zabił jest mordercą, a ktoś kto umarł jest ofiarą. Ale w mediach powszechna jest jeszcze jedna kategoryzacja:

· Policjant- zły, bezduszny, zwyrodnialec, bezwzględny morderca, rasista

· Floyd- dobry, niewinny, bezbronny, „zwykły” obywatel

I tu już pojawia się pewna niezgodność. Media całą sytuację pokazują tak: Floyd został zamordowany za to, że był czarnoskóry. Policjant był rasistą, więc go zabił. Wiecie Floyd szedł ulicą, policjant się na niego rzucił i zabił od tak. Takie mniemanie o tej sprawie ma znaczna część osób, bo tak to jest publicznie przedstawiane. Oczywiście jest to jedną wielką bzdurą.


„25 maja George Floyd został zabity przez policjanta. Funkcjonariusz Derek Chauvin, bez powodu, obezwładnił niewinnego człowieka, a następnie dusił go przez 8 minut i 46 sekund. Po tym tragicznym wydarzeniu w USA rozpoczęła się fala protestów przeciwko rasizmowi.”

Taką informację znajdziecie niemal na każdym portalu informacyjnym. TO NIE JEST INFORMACJA GODNA JAKIEJ KOLWIEK UWAGI < A NA PEWNO NIE NALEŻY JEJ UPOWSZECHNIAĆ. 2 słowa zawarte w treści przekreślają całą wiarygodność tekstu.

„ „Nie mogę oddychać" – to jedyne zdanie, które zdołał wypowiedzieć tuż przed śmiercią 46-letni Afroamerykanin, który udusił się po tym jak funkcjonariusz policji przyciskał jego szyję kolanem do podłoża przez dokładnie 8 minut i 46 sekund, choć już po 6 minutach czarnoskóry mężczyzna przestał panicznie wołać o pomoc... Jego trzy ostatnie słowa w życiu stały się hasłem zamieszek, które wybuchły w wielu miastach na terenie USA w reakcji na brutalne zachowanie policji. Mężczyzna został zatrzymany z powodu podejrzenia o sfałszowanie 20 dolarów, którymi miał zapłacić za paczkę papierosów.”

To jest dobra informacja. Rzetelna. Słowo „podejrzenie” odgrywa bardzo istotą rolę.


Tragedia, która doprowadziła do masowych zamieszek w Stanach Zjednoczonych, wydarzyła się w poniedziałek 25 maja 2020 roku.

Dokładnie o godz. 20:01 na numer alarmowy 911 zostało przyjęte zgłoszenie ze sklepu spożywczego w Minneapolis. Młody pracownik miał zgłosić, że czarnoskóry klient posłużył się do zapłacenia za paczkę papierosów fałszywym banknotem o wartości 20 dolarów i choć został poproszony o zwrot zakupionego towaru, to tego nie zrobił.

Z relacji sklepikarza miało wynikać, że mężczyzna wyglądał na będącego pod wpływem alkoholu. W ciągu 7 minut, dokładnie o 20:08 pod sklepem zjawił się patrol policji, a dwaj funkcjonariusze mieli doprowadzić George'a Floyda do radiowozu, gdzie wraz z nim miało przebywać 2 innych mężczyzn.

8 minut i 46 sekund, które wstrząsnęły Ameryką

W pewnym momencie kamery zarejestrowały, że jeden z policjantów (Thomas Lane) wychodzi z samochodu i wyprowadza z pojazdu skutego w kajdanki George'a Floyda. 44-letni funkcjonariusz Derek Chauvin miał wyciągniętą dłoń i poinformował zatrzymanego o przyczynach aresztowania.

Około 20:14 na nagraniu widać, że czarnoskóry mężczyzna pada na ziemię i jest wyraźnie zdrętwiały. Zarówno CNN, jak i BBC podają, że zgodnie z raportem z tego zdarzenia w tym momencie George Floyd leżąc na betonie z twarzą skierowaną do ziemi miał poinformować policję, że cierpi na klaustrofobię.

O 20:19 Derek Chauvin przykłada kolano do szyi George'a i mocno przyciska zatrzymanego do podłoża. Skuty kajdankami mężczyzna zaczyna wołać, że "nie może oddychać" i przez około 6 następnych minut prosi o pomoc, wzywa swoją matkę i w rozpaczy próbuje walczyć o życie. Potem traci oddech i przestaje się ruszać. Policjant trzyma nogę przy głowie leżącego na ulicy mężczyzny dokładnie przez 8 minut i 46 sekund, do godz. 20:27. Tyle wystarczyło, by zabić dorosłego, silnego mężczyznę w wieku 46 lat.

Pracującemu od 19 lat w policji Derekowi Chauvinowi został postawiony zarzut zabójstwa. Wcześniej składano na niego skargi w sumie 17 razy. Bez wątpienia to co zrobił ten człowiek woła o pomstę do nieba. Nikt nie ma prawa odbierać życia. Nikt.

Ale bardzo mnie również zaciekawiła reakcja osób, które się tam znajdowały. Widząc, że człowiek umiera wyciągasz telefon i nagrywasz? Wystarczyłoby wezwać drugi radiowóz i może sprawa zakończyłaby się inaczej. Już nie wspomnę o indywidualnej inicjatywie. Dlaczego pozostali mężczyźni nie postanowili „odbić” Floyda z rąk oprawców? Można w tej sytuacji znaleźć wiele sprzeczności.

Nie mniej jednak Floyd stał się na Afro-amerykanów symbolem. Pytanie tylko: czego?

Wbrew pozorom ta cała sytuacja nie jest wyłącznie CZARNO-BIAŁA (dosłownie i w przenośni).

Nieświętej Pamięci?

Śmierć George’a Floyda wywołał falę protestów i zamieszek. Coraz więcej osób próbuje uczynić z Floyda bohatera i wzór dla społeczności Afro-Amerykańskiej i szeroko rozumianego nurtu #BlackLivesMatter (Czarne Życia Mają Znaczenie).Życiorys Floyda i chłodne spojrzenie na całe zajście, rzuca cień na tworzący się kult jego osoby i mitologizację jego tragicznej śmierci. Media zrobiły z niego świętego męczennika, a tu się okazuje, że koleś wcale nie był aniołkiem – miał całkiem długą kartotekę: napaści z bronią w ręku, włamania, rozbój, grożenie bronią ciężarnej kobiecie, wielokrotne aresztowania za dragi (sam też ćpał na potęgę). Wygląda więc na to, że czarnoskóra społeczność w Ameryce po raz kolejny źle trafiła ze wzorce. Warto też podkreślić, że przyciskanie kolanem karku osoby podejrzanej to standardowa procedura policji w Minneapolis, określana jako non-lethal i stosowana wobec jednostek, które stawiają opór podczas aresztowania. Ci funkcjonariusze byli do tego szkoleni i pewnie wykonywali podobne czynności dziesiątki razy.

Normalne jest, że osoba oskarżona o coś i to jeszcze z całkiem pokaźną kartoteką nie zostanie puszczona mimochodem. To są procedury. Samo zatrzymanie Floyda było uzasadnione i nie ma żadnego związku z domniemanymi poglądami policjantów. Samo zatrzymanie. Co innego z nieudzieleniem pomocy.

Obowiązkiem jest wspomnieć, że Floyd okazał się niewinny całej sprawie. No ale umówmy się codziennie na świecie giną ludzie, Bogu ducha winni, którzy nic nie zrobili a życie oddali. Nie jest on jedyną osobą, która niestety musiała tego doświadczyć. Takie rzeczy dzieją się co chwila na świecie, to nie jest jakiś przełom. Sama doskonale pamiętam jak jedna osoba, która dłuższy czas spędziła w tzw. krajach 3 świata opowiadała o pewnym zdarzeniu, którego była naocznym świadkiem. Ja byłam wtedy dzieckiem, ale wywarło to na mnie duże wrażenie. Znajoma rodziców była na jakiś rynku czy coś podobnego i po prostu jak to się mówi z dupy złapano człowieka oskarżonego o kradzież. Oczywiście niewinnego. Wsadzili go w oponę, oblali paliwem i podpalili. Zgon na miejscu. Ale w ich kulturze to zupełnie normalnie. Inny przykład. Nikt mi nie powie, że w Korei Północnej ktokolwiek respektuje prawa człowieka. Jeżeli ktoś jest podejrzany o działania przeciw rządowi bez żadnych dociekań czy procesów jest zabijany razem z rodziną, a także ludźmi z którymi mógł mieć kontakt, czyli np. sąsiednimi wioskami. To już nie jedna osoba tylko kilkanaście czy kilkadziesiąt.

Więc podnoszenie Floyda do kategorii sacrum nie ma zupełnie uzasadnienia. Jest wręcz niedorzeczne. A policja? Policja stała się największym demonem naszych czasów. O korona wirusie wszyscy zapomnieli. Teraz to policja jest największym zagrożeniem.

Dla czarnych ryzyko śmierci z rąk policji pozostaje w USA trzy razy większe niż dla białych.

ALE RYZYKO ZABICIA POLICJANTA PRZEZ CZARNOSKKÓREGO JEST 17! RAZY WIĘKSZE NIŻ ZABICIE CZARNOSKÓREGO PRZEZ POLICJANTA.

Kto z Was słyszał o sprawach zabójstw policjantów z rąk czarnoskórych? Zapewne niewielu z Was. Takich spraw jej wiele ale nikt ich nie rozdmuchuje, media milczą i nie każdy ma dostęp do dobrych informacji. O tym się nie mówi, bo jest to „chleb powszedni”. Takie sytuacje mają miejsce bardzo często.

Jest taki film „Nienawiść, która dajesz”. W fabule biały policjant zabił czarnoskórego chłopaka. Sytuacja dosyć podobna, więc tym bardziej myślę, ze film warty uwagi.



Ale czy gdyby w rzeczywistości czarny policjant zabił białego chłopaka to też byłoby tyle szumu? Czy to też jest rasizm? Dlaczego zabójstwa czarnych ludzi na białych nie powodują takich burz sprzeciwu wobec nienawiści rasowej. Czy czarny NIE MOŻE być rasistą? Przecież przytoczyłam raporty o przestępczości i jasno widać kto „lubi” zabijać bardziej. Dlaczego to biali są zawsze rasistami. Nigdy się nie spotkałam z określeniem rasizmu ze strony czarnoskórych a tak też jest. Rasizm jest wszędzie, nie tylko tam gdzie są biali.





Aktualnie w Stanach Zjednoczonych jest jeden wielki chaos. Zaczęło się od mediów aż w końcu ludzie wyszli na ulice. Już wcześniej istniały takie ruchy jaj Black Lifes Matter czy inne walczące z brutalnością policji. Na początku protesty miały charakter jedności, walki o prawa człowieka, o to minimum, które należy się każdemu z nas. Ale oczywiście znalazły się osoby, które ta cała idee równości mają po prostu gdzieś i zaczęły wykorzystywać sytuacje. Rabować sklepy, okradać biznesy, niszczyć samochody, po prostu siać wandalizm. Wymknęło się to wszystko spod kontroli. Te początkowo pokojowe protesty są teraz zamieszkami na terenie praktycznie całych stanów. Wszystko się rozwija i nie wygląda na to, żeby miało się zatrzymać. Przekształciło się to w utwierdzenie stereotypów. Czarnoskórzy walczą ze stereotypami, które sami teraz potwierdzają. To nie jest żadna walka o równość ras, ani tym bardziej przeciwko rasizmowi. To tylko utwierdza tych rasistów, że gdzieś tam ich racje mają swoje uzasadnienie. Ta cała sytuacja jest bardzo trudna. Dodatkowo weszła w to polityka. Jest ciężko i Ameryka się dzieli, dzieli się bardzo. Straty szacuje się już na miliard dolarów, a to wszystko oczywiście w dalszym ciągu będzie rosnąć. Gospodarka, polityka, społeczeństwo… wszystko podupadło, Ameryka podupadła. Walka „o lepsze jutro” stała się najgorszym koszmarem. Jeżeli macie swoich bliskich w centrum wydarzeń to dobrze wiecie jak to wygląda. Przedstawianie informacji kota ogonem przez media umniejsza świadomość innych państw. Świat jest w kryzysie, wartości moralne również upadają w sile…



Dla was nowy hasztag:

# PEOPLE LIFES MATTER


Największym problemem jest wiele grup protestujących, którzy dzielą się na wandali, po prostu chcą siać czysty chaos, plądrować sklepy, kraść ile się da itd. Są również ludzie wynajęci przez potężne organizacje, którzy mają płacone za robienie zamieszania i rozdzielać Amerykanów. Są też pokojowi protestujący, którzy chcą dobrze. Te grupy się mieszają i potem pojawiają się te wszystkie argumenty, że protesty są złe itd. Ale właśnie ta sprawa nie jest taka przejrzysta, bo to wszystko ma korzenie w politycznej grze. Jeśli ktoś idzie na protest, by kraść i niszczyć, po czym ludzie usprawiedliwiają to bo BLACK LIVES MATTER i wyzywają innych od rasistów to sorki ale coś tu fundamentalnie nie gra. Wyobraź sobie, że ktoś wkrada się do Twojego domu i go okrada. A potem ludzie usprawiedliwiają taką osobę, że przecież on w ten sposób przekazuje wiadomość o biedzie i o tym, że był ciemiężony przez całe wieki, więc absolutnie ma do tego prawo. BZDUUUURA! Złodziej to złodziej. Niezależnie czy okrada małe mieszkanko, dom, sklep czy dużą firmę. Złodziej to złodziej. Wandal to wandal. A CZŁOWIEK ZAWSZE JEST CZŁOWIEKIEM.





In conclusion tego tematu:

Ludzie na świecie coraz więcej, ale człowieczeństwa coraz mniej.

 
 
 

Comments


WSZYSTKO ZALEŻY OD PUNKTU WIDZENIA

  • White Facebook Icon
  • White Instagram Icon

© 2023 by Design for Life.

Proudly created with Wix.com

Teraz będziesz na bieżąco!

bottom of page